"To Święty Graal wędrowców". Łukasz Supergan po zimowym trawersie wyspy gejzerów i wulkanów
Opublikowane w śr., 11/03/2020 - 19:00
Łukasz Supergan zapisał w portfolio kolejną pieszą wyprawę na długim dystansie. Przeszedł w poprzek wyżyny Islandii, przemierzył wyspę gejzerów i wulkanów ze wschodu na zachód, pomiędzy jej najbardziej wysuniętymi krańcami. Z miasteczka Seyðisfjörður do przylądka Öndverdarnes na półwyspie Snaefellsnes.
To jeden z nielicznych w historii zimowych trawersów Islandii, trzeci łączący wschodni i zachodni brzegi Islandii, a prawdopodobnie pierwszy – dokonany samotnie.
Najtrudniejszy odcinek, czyli przejście ponad 600 km przez islandzkie wyżyny, zajęło Superganowi 29 dni. Liczący 800 km zimowy trawers zimą całej Islandii ze wschodu na zachód - dni 36.

Wewnątrz podbiegunowego kraju kontakt z podróżnikiem był utrudniony. Ale gdy Łukasz Supergan dotarł do zachodniego krańca Islandii, nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności porozmawiania z nim. "Zdobywca Islandii" opowiedział ze szczegółami o swojej wyprawie i "zimowej samotności długodystansowca".
Czy to była najtrudniejsza z twoich dotychczasowych wypraw?
Kiedy ruszałem na szlak przez Islandię, miałem spore obawy, bo większa część wyspy jest arktyczna, a na dodatek była zima. Wiedziałem, że to może być najtrudniejsza rzecz na jaką kiedykolwiek się porwałem. Ale w momencie, gdy skończyłem wyprawę, nie jestem tego pewien.
Ale bez wątpienia była to jedna z najtrudniejszych wypraw. Straciłem sporo sił i będę musiał regenerować się przez jakiś czas. Nie chodzi o zmęczenie takie jak po długim biegu, ale coś znacznie głębszego.
A jak oceniasz tę wyprawę z innych punktów widzenia?
Była na pewno jedną z najciekawszych. Islandia zimą to miejsce niesamowicie piękne. Jest bardzo pusto, więc poziom samotności rośnie do potęgi w stosunku do tego, co przeżywałem na dotychczasowych wyprawach. Gdy dopisywała pogoda, było naprawdę pięknie, ale jeśli aura się psuła, stawała się dodatkową trudnością.

Z perspektywy kilku, kilkunastu dni była to więc jedna z piękniejszych i trudniejszych wypraw, ale nie wiem, czy postawiłbym ją na pierwszym, najwyższym miejscu.
Skąd wzięła się fascynacja Islandią? Przemierzyłeś kiedyś wyspę w poprzek latem, teraz porwałeś się na nią w zimie...
To było 3,5 roku temu. Zachwyciła mnie wtedy pustka. Dla ludzi, którzy chodzą na długie dystanse, trawers Islandii, czyli przejście przed środek wyspy od brzegu do brzegu, jest swego rodzaju świętym Graalem. Może troszkę przesadzam, ale to wyczyn naprawdę rozpoznawalny, uznawany za trudny i wymagający specjalnego przygotowania.
Słysząc relacje i opowieści z wcześniejszych przedsięwzięć, oglądając z nich filmy, pomyślałem, że fajnie byłoby spróbować. Tak zadziałało m.in. spotkanie z Polakiem Rafałem Bauerem, który w 2015 roku przechodził Islandię w kierunku północ-południe próbując pobić rekord prędkości.
Zacząłem się jednak zastanawiać, dlaczego tak wiele jest przejść z północy na południe, a tak mało ze wschodu na zachód. Zrozumiałem to sam, trochę później, ale już wtedy Islandia zaległa mi w myślach. Powiedziałem sobie: „Robię to!”. Poleciałem na Islandię w następne wakacje, przejście wyspy ze wschodu na zachód zajęło mi 28 dni, z pewnymi komplikacjami, bo bardzo ciepłe lato spowodowało, że mocno wezbrały rzeki.
Ten letni trawers był nieco dłuższy, niż teraz zimowy, liczył około 900 km. Już wtedy, wędrując przez absolutną, przepiękną pustkę, zastanawiałem się, jak to może wyglądać zimą. I siedziało mi to w głowie. Przez jakiś czas nie czułem się gotowy, ale wreszcie w ubiegłym roku powiedziałem: „dobra, ciśniemy!” i rozpocząłem przygotowania.

A po co ty w ogóle tak wędrujesz?
Z ciekawości (śmiech). To trudne pytanie. Każdy, kto chodzi, pewnie ma inną odpowiedź. Dla mnie to ciekawość. Zaczęło się od gór, polskich Beskidów, w które wyjeżdżałem z rodziną, potem przeszło w długie dystanse. Miejsca, które przemierzasz piechotą, oglądasz w zupełnie inny sposób. Idziesz wolno, więc masz czas się skupić i podziwiać, nie mijasz ich jak na autostradzie. Wchodząc w jakiś krajobraz jesteś w nim dłużej i głębiej, sam stajesz się jego częścią. Nie wiem czy dobrze to tłumaczę, czy potrafię to wyjaśnić. To tak jak tłumaczyć się z pasji, mam spory problem z odpowiedzią na to pytanie. (czytaj dalej)
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »

