Dietetyk: Sam sport nie uratuje dzieci przed otyłością
Opublikowane w pt., 06/02/2015 - 12:20
Otyłość może mieć też inny wpływ na rozwój seksualny dziecka. Choć wiek inicjacji się obniża, to jednak alienacja otyłych nastolatków, których jest coraz więcej, sprawia, że ich życie płciowe będzie zaburzone, to wywołuje stres i kolejny powód do kompulsywnego obżerania się.
Jest jeszcze jedna sprawa. U chłopców otyłość wywołuje ginekomastię, czyli mają piersi jak kobiety. Łagodne stadium jeszcze ćwiczeniami można zniwelować, ale jeśli ta otyłość jest olbrzymia, potrzebna jest operacja.
Zarażenie dziecka pasją sportową może wyrobić nawyk zdrowego żywienia?
Jak najbardziej, tylko żeby ten sport nie był ambicją rodziców. Na przykład chciałem kiedyś być kolarzem, nie udało mi się, więc zapiszę syna do klubu kolarskiego albo chciałam grać w tenisa, nie zrobiłam kariery, więc wyślę córkę na zajęcia. Trzeba zobaczyć czym samo dziecko się interesuje. Żeby zaszczepić u niego jakąś uwagę, to musi się tym zainteresować. Na siłę - jak to często robią rodzice, żeby zrealizować swoje niespełnione ambicje - to nic nie daje.
Zakaz otwierania fast foodów w okolicach szkół to dobry pomysł?
Jeżeli chodzi o fast foody to tak, ale to nie jedyny problem. Są też przecież sklepy spożywcze.
I są czipsy.
Tak. Zatem jeżeli dziecko nie będzie nauczone, że takie rzeczy może jeść sporadycznie, to zlikwidowanie źródła niezdrowego jedzenia jest rozwiązaniem tylko połowicznym.
Raczej mówienie dzieciom hamburgery są złe nic nie da, można wyedukować rodziców? Jak to zrobić?
Przede wszystkim trzeba im wyjaśnić, że skala problemu jest ogromna i trzeba ich nauczyć jak zdrowo jeść. Nauczyć co ci rodzice mogą wprowadzać dzieciom do diety, żeby je nauczyć zdrowego nawyku żywieniowego. Dyrektorzy szkół powinni organizować takie wykłady dla rodziców, z dietetykami, lekarzami. Dopiero to może przyniosłoby pozytywny skutek.
Tylko czegoś takiego nie ma, a potrzeba jest coraz bardziej nagląca. Według pani jaki jest potrzebny procent otyłych dzieci, żeby Ministerstwo Edukacji czy rząd na poważnie zajął się problemem? 40?
Tak, to chyba właściwa liczba. Niestety często jest tak, że jeżeli rząd się czymś zajmuje, to nie wynika to z potrzeby oddolnej, tylko to efekt działania lobby. Przykład? We wrześniu wejdzie w życie ustawa o zakazie sprzedaży w sklepikach szkolnych niezdrowej żywności. Ja już się boję, bo odgórnie będzie narzucone co jest żywnością zdrową a co niezdrową. Jak można w ogóle coś takiego odgórnie zarządzić?! Nie ma w dietetyce czegoś takiego jak żywność zdrowa czy niezdrowa. Ta sama żywność może być i taka i taka, w zależności ile jej się zje, kiedy się ją zje, czy nie ma ktoś problemów żołądkiem czy w jaki sposób ta żywność jest przygotowywana, przechowywana. To już nie jest regulowane, więc zapowiada się chaos od września.
Sportową aktywność rodzin wspiera w naszym portalu:


