Rok po porodzie na podium MŚ 24H. Aleksandra Niwińska: "Jestem z siebie dumna!"

 

Rok po porodzie na podium MŚ 24H. Aleksandra Niwińska: "Jestem z siebie dumna!"


Opublikowane w czw., 31/10/2019 - 21:53

Mistrzostwa świata były zatem ponownie Twoje!

No, prawie, bo musiałam poczekać do 10 sierpnia, czyli oficjalnego terminu wyznaczonego na osiągnięcie minimum. Teoretycznie któraś z dziewczyn mogła jeszcze mnie przeskoczyć. Inna sprawa, że termin na minima: 2 i pół miesiąca przed startem docelowym, jest nieprzemyślany. Wyobraźmy sobie, że ktoś rzutem na taśmę, na początku sierpnia osiągnie wynik dający miejsce w reprezentacji Polski na MŚ. Jak on ma dobrze pobiec w mistrzostwach, kiedy odpocząć i się do nich przygotować? No, ale takie mamy w Polsce realia...

Ty miałaś czasu nieco więcej, od końca czerwca, czyli 4 miesiące.

Wszystko szło bardzo dobrze, testy wysiłkowe udały się świetnie, wszystkie parametry poszły znacząco w górę. Ostatecznym sprawdzianem miał być Maraton Warszawski we wrześniu. I tu... znów nadciągnęły czarne chmury!

Bo maratonu w stolicy nie ukończyłaś...

Pogoda była idealna, każde kolejne 5 km biegłam zgodnie z założeniami coraz szybciej i nagle, na 19 km, przy tempie ok. 4:20/km, złapał mnie potężny skurcz z tyłu uda. Był tak silny, że musiałam zejść z trasy!

Co się stało?

Następnego dnia zrobiłam badania krwi, ale poziom wszystkich pierwiastków był idealny. Jedynym możliwym powodem wydaje nam się niedostateczna regeneracja na co dzień, czyli niepełny, przerywany sen. Takie bywają noce przy małym dziecku, zdarzało mi się nawet 6-7 pobudek.

Znaleźliście na to sposób w końcowym okresie przygotowań do MŚ?

Na spięty mięsień delikatne truchtanie i zabiegi z ultradźwięków, a na ostatni miesiąc przeniosłam się ze snem do drugiego pokoju. Nocne czuwanie wziął na siebie mój mąż Maciek (śmiech).

Jadąc na MŚ czułaś się dobrze przygotowana?

Na pewno nie byłam w życiowej formie, ale zrobiliśmy wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej. Więcej naprawdę się nie dało!

Trudny był ten rok powrotu do formy?

Z perspektywy czasu uważam, że tak. Był bardzo trudny. Słyszy się czasem, że kobiety po ciąży osiągają rewelacyjne wyniki, ale chyba to jest kwestia bardzo indywidualna. Wymaga zaangażowania i pomocy wielu osób.

Trudniejszy jest powrót organizmu do formy fizycznej, czy bardziej logistyka i poukładanie przede wszystkim spraw związanych z opieką nad dzieckiem?

Jedno i drugie. Organizm potrzebuje trochę czasu, pół roku na powrót do normy poziomu hemoglobiny czy żelaza to za mało, trzeba minimum roku by wrócić do formy. Każdy miesiąc był dla nas na plus, dobrze, że mistrzostwa w Albi były tak późno.

Jesteś zadowolona ze swego wyniku we Francji?

Myślę, że jest solidny. Może bez błysku, bo troszkę zabrakło do „życiówki” (251,078 km na MŚ 2017 w Belfaście – red.), ale to rezultat naprawdę przyzwoity. Przed mistrzostwami wzięłabym go w ciemno. Wyniki na poziomie 240 km dają przecież miejsce w czołowej dziesiątce świata! Pół żartem, pół serio powiem zresztą, że z moim mężem i trenerem uważamy mój wynik w Albi za rekord w moim nowym sportowym życiu: od urodzenia dziecka liczymy wszystko od początku (śmiech). (czytaj dalej)


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce