Marek Ciszyński: "Bez ręki też można fajnie biegać. I nie zamierzam z tego rezygnować!"

 

Marek Ciszyński: "Bez ręki też można fajnie biegać. I nie zamierzam z tego rezygnować!"


Opublikowane w czw., 27/06/2019 - 20:45

– Czasami gubię – śmieje się. I od razu tłumaczy: – Nie, no, po prostu biegam z jednym, skoro mam jedną rękę. Ale to też daje bardzo dużo. Na podejściach kilka, może 10 procent dodatkowej siły, a poza tym pomaga zaasekurować się w niektórych momentach, na przykład przy poślizgu. Ot, choćby w ubiegłym roku na wspomnianym już Gorce Ultra-Trail, którego trasa była w wielu miejscach zmasakrowana przez podtopienia spowodowane ulewami. Gdy w środku szlaku był rów, szło się wtedy jednym brzegiem tego rowu, a kijkiem wspierało na drugim. Trzeba tylko uważać, żeby się nie nadziać, nie nabić na ten kijek przy ewentualnym upadku – zastrzega.

Nie mając jednej ręki, Marek nie może uprawiać wszystkich sportów, które by chciał i które lubi. Tak jest z ukochanym w młodości biathlonem: – Od czasu wypadku i utraty ręki unikam sportów, w których musi być zaangażowana prawa ręka. Mam tę stronę ciała i tak już bardziej rozwiniętą, niż lewą, więc nie chcę pogłębiać dysproporcji. W ramach rehabilitacji staram się praktykować sporty, w których jak najmocniej ćwiczę kikut i lewą, słabszą stronę ciała. Mimo, że podoba mi się skitouring, odpuściłem go sobie, niestety, bo tam trzeba mocno pracować obiema rękami – mówi z lekkim żalem.

Ale aktywności i tak mu nie brakuje.

– 3 lata temu, po 34 latach przerwy, zacząłem znowu jeździć na rowerze! Kolarstwo to była kiedyś moja wielka miłość. Po wypadku dość szybko wsiadłem na rower, ale wywinąłem dwa razy tak solidnego orła, że musiałem odpuścić. Aż wreszcie kolega, który też jest bez ręki, poradził mi, żebym spróbował z protezą. Tak zrobiłem, wsiadłem na rower i... dostałem kompletnej szajby! Rower jest teraz moją największą miłością! Ta proteza, którą pod moim kierunkiem przygotowali mi tokarz i spawacz, to są aluminiowe rurki i koledzy, z którymi jeżdżę, wołają na mnie robocop. Nie nadaje się do biegania, za to na rower jest fenomenalna!

Wielokrotnie w czasie naszej rozmowy Marek Ciszyński powtarza, że nie zrezygnuje ze sportu i aktywności fizycznej.

– Biegam, pływam, jeżdżę na nartach, a przede wszystkim "cisnę" na rowerze i nie zamierzam z tym zrywać. Nie chodzi o wyniki, tylko o zdrowie. Ktoś mądry powiedział, że mój wagon z napisem „peleton” już odjechał i niczego wielkiego w moim wieku nie osiągnę. Ale mogę zawalczyć o zdrowie! I wcale nie chodzi o jakąś szajbę na tym punkcie. Mam żonę, czwórkę dzieci i przede wszystkim chcę im służyć, a do tego muszę być zdrowy – tłumaczy Marek.

Piotr Falkowski

zdj. Jacek Deneka UltraLovers, Fotografia Bez Miary Magdalena Sedlak, Michał Złotowski - photography


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce