"Igrzyska z moją zawodniczką byłyby spełnieniem marzeń!". Mariusz Giżyński - jeszcze maratończyk, już trener [WYWIAD]
Opublikowane w śr., 13/11/2019 - 15:23
Jesteś zadowolony, że podjąłeś się tego zadania?
Ucząc innych, uczysz się też sam. Więc to jest także korzyść dla mnie. Trenować kogoś jest znacznie trudniej niż samego siebie, bo dochodzi ogromna odpowiedzialność za drugiego sportowca. Musi być większe skupienie i większy spokój. Tak, jestem zadowolony, że podjąłem się tego wyzwania.

Jaki potencjał widzisz w maratonce Annie Gosk?
Ania ma ogromne możliwości. W lutym, jeszcze zanim podjęliśmy współpracę, byliśmy razem w Belgii na crossie, który wygrała. Byłem pod ogromnym wrażeniem stylu, w jakim to zrobiła! Luz i swoboda świadczyły o jej potężnych predyspozycjach, bo jeśli ktoś tak biega przełaje, ma szanse być bardzo dobrym w maratonie.
Anna Gosk potwierdziła świetną formę. Polki najlepsze na przełaju w Belgii!
Ja też byłem takim typem przełajowca, a dzięki temu, że jesteśmy podobni - mogę lepiej poznać i współpracować z Anią. Wiem jaki trening siłowy jest dla niej najlepszy, co powinno najskuteczniej zadziałać. Taka zawodniczka wcale nie musi być przygotowana super tempowo, bo ma naturalnie wypracowaną siłę biegową, która bardzo jej pomoże w maratonie. Po drugie, Ania nie jest zawodniczką mocno wyeksploatowaną. To tak jak u Henia Szosta: on też nie przeszedł naszego systemu szkolenia i prawdopodobnie dzięki temu pobił rekord Polski, osiągnął szczyt formy wtedy, kiedy trzeba.
Potencjał Ani jest ciągle bardzo duży, dlatego nie wahałem się z pozytywną odpowiedzią na prośbę o pomoc. Czasami trenerzy czekają na taki talent przez całe życie, a i tak na niego nie trafiają. Trzeba było korzystać z okazji, chociaż na pewno wolałbym to zrobić za 2 lata, może za rok, gdy już będę „wygaszał swoje silniki”, ale jak los coś daje, nie wolno tego przegapić!
Co mówią Twoje trenerskie wiedza i intuicja: w jakim czasie Anna Gosk może w przyszłości biegać maraton?
Oj, to trudne pytanie. Pierwszy maraton był w moim założeniu „na rozpoznanie”, chociaż przyznam, że Ania chciała od razu próbować biec na 2:28! Musiałem długo ją przekonywać, żeby zrobiła to znacznie spokojniej. Poprosiłem nawet o pomoc mojego brata Przemka, który prowadził Dominikę Stelmach. Tak się doskonale złożyło, że obie dziewczyny były na podobnym poziomie.

Wracając do pytania: uważam, że 2:30 jest w zasięgu możliwości Anny Gosk już niedługo, a w perspektywie jeszcze znacznie szybciej. Zwróć uwagę, że debiut poniżej 2:35 zrobiła po zaledwie 6-7 tygodniach treningu! To bardzo mało. Przygotowania do pierwszego maratonu zaczęła dopiero we wrześniu, bo wcześniej miała długie roztrenowanie po dość obfitym w starty sezonie i ważne wydarzenie prywatne, bo wyszła za mąż.
Początek nie był zbyt zachęcający, bo kto by się spodziewał, że z 1:19 we wrześniowym półmaratonie Ania pobiegnie maraton w niecałe 2:35? Ale potem pojechała na trzytygodniowy obóz do Szklarskiej Poręby i tam, mimo fatalnej czasem pogody, wszystko szło już dobrze.
"Debiut jak marzenie!" Anna Gosk nową nadzieją maratonu. "Wielka zasługa trenera Giżyńskiego!"
I idzie dalej, bo Anka właśnie kapitalnie pobiegła 10 kilometrów! Wygrała Bieg Niepodległości w Poznaniu i zdobyła złoto mistrzostw Polski.
Ten wygrany bieg to doskonała informacja o aktualnym poziomi sportowym Ani - wiadomo, jak dalej układać trening - i potwierdzenie, że wszystko idzie w dobrym kierunku przed zbliżającymi się biegami przełajowymi. Ciągle najważniejszy jest wiosenny maraton, ale te kilka biegów, to podbudowa szybkościowo-siłowa pod dystans główny.
Ania powalczyła w Poznaniu samotnie na wcale nie łatwej trasie. Pobiegła odważnie i bez kompleksów. Złoto mistrzostw Polski to dla nas wielki sukces! Dla Ani - pierwszy złoty medal, a dla mnie, być może, odczarowanie dystansu 10 km, który jako zawodnikowi nigdy szczególnie mi nie leżał (uśmiech).

Zdradź nam, proszę, czy zamierzacie zaatakować już przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Tokio, czy na spokojnie myślicie dopiero o następnych, w 2024 w Paryżu?
Zależy od tego jak pójdą przygotowania do sezonu wiosennego. Na teraz – tak! Spokojnie można podjąć taką próbę. Świetnym przykładem jest Monika Andrzejczak, która w tegorocznym debiucie pobiegła w Dębnie 2:38, a niedawno na igrzyskach wojskowych w Chinach zeszła poniżej 2:32! A więc poprawa o kilka minut w ciągu pół roku nie jest niemożliwa.
Mamy dużo czasu i trzeba się na to nastawiać: następny maraton biec w grupie lekko poniżej 1:15 na półmetku i próbować złamać 2:30. Wcześniej trzeba, oczywiście, pokonać półmaraton w 71, najmarniej 72 minuty. Ale stać ją na to, bo już w tej chwili jej rekord życiowy z marca wynosi 73:07. (czytaj dalej)

