"Dzięki bieganiu znalazłem miłość i mieszkam w Polsce". Andrij Starżynskij marzy o starcie w koszulce z orłem

 

"Dzięki bieganiu znalazłem miłość i mieszkam w Polsce". Andrij Starżynskij marzy o starcie w koszulce z orłem


Opublikowane w śr., 05/02/2020 - 20:15

– Mówimy o sportowcach, którzy prezentują naprawdę wysoki poziom, to wyczynowcy. A dla zawodnika z życiówką 29 minut z groszami na 10 km, wygranie nawet dwóch biegów dzień po dniu na poziomie 31 czy 32 minut to żadna filozofia. Do tego nie potrzeba „koksu”, to się robi z codziennego ciężkiego treningu! – uważa nasz rozmówca.

Starżynskij przyznaje też od razu, że nie może ręczyć za wszystkich i zna przypadki swoich nieuczciwych rodaków, choćby Bohdana Semenowycza, przyłapanego w 2015 r. na dopingu i pozbawionego trzeciego miejsca w Poznań Maratonie. – Jak patrzę na Serhija Okseniuka, który, choć nie jest już w treningu i na poziomie profesjonalnym, co weekend „wali” po dwa biegi, to też mam swoje podejrzenia, że coś jest nie tak – mówi szczerze.

Ukrainiec Bogdan Semenowycz na dopingu. Wpadł w Poznaniu

Od 6 lat mieszkając już w Polsce Andrij Starżynskij dał się poznać naszym biegaczom i z wieloma ma poprawne stosunki, z niektórymi nawet bliższe, koleżeńskie czy wręcz przyjacielskie. – Staram się być grzeczny i sympatyczny, a wtedy inni odnoszą się do ciebie dobrze – mówi z uśmiechem. – Mam dobry kontakt z tak świetnymi zawodnikami jak Błażej Brzeziński czy Artur Kozłowski, który pomógł mi kiedyś w chwili kontuzji polecając swojego fizjoterapeutę. Dobrze znam się także z Arturem Kernem – wylicza.

Sam jest sobie trenerem. W tym roku, po zmianie pracy i pojawieniu się na świecie drugiego dziecka, 30-letni Andrij Starżynskij postanowił nieco zluzować z treningiem. – Chciałbym jednak utrzymać dotychczasową formę, żeby nadal startować na dobrym poziomie, móc zabierać rodzinę na zawody i zarabiać bieganiem. Biegam 5-6 razy w tygodniu, głównie na ulicach i drogach w okolicy Końskowoli, zwykle sam, choć czasami pomagam znajomym, którzy coraz mocniej angażują się w bieganie. Trenuję teraz krótkimi i mocnymi jednostkami, a utrzymywać formę chcę częstym ściganiem: wytrzymałość na treningach, a szybkość na zawodach – zdradza swój pomysł.

Marzy mu się jednak jeszcze powrót do treningu na profesjonalnym poziomie, ciężka praca i raz jeszcze przygotowanie się do maratonu na wysokim poziomie. Rekordowy Maraton Lubelski w 2015 r. jest jedynym w jego biegowym portfolio. – Nie ma dobrego maratonu bez szybkiego biegania na krótszych dystansach: „dychy” w okolicach 30 minut i półmaratonu w 1:05. Musiałbym więc najpierw wrócić do takiego poziomu (rekordy życiowe Starżynskiego to 14:29 na 5 km, 29:50 na 10 km, 45:47 na 15 km i 1:04:35 w półmaratonie – red.).

– Ale myśli o maratonie są, tym bardziej, że mam pewne marzenie. Chciałbym, jeśli uda mi się w końcu otrzymać polskie obywatelstwo, powalczyć o prawo startu w reprezentacji Polski na mistrzowskiej imprezie w półmaratonie lub maratonie. Skoro w 2016 roku, pracując fizycznie na pełen etat, mogłem pobiec Półmaraton w Wiązownie w czasie 1:04:35, to mam podstawy myśleć o dobrych wynikach. Na razie jednak, choć złożyłem odpowiednie dokumenty, ciągle nie mam polskiego paszportu. A lata uciekają... – mówi z zadumą Andrij Starżynskij (miejmy nadzieję, że już niedługo oficjalnie Andrzej Starżyński, tak zresztą jak od lat nazywają go wszyscy w naszym kraju).

Piotr Falkowski

zdj. archiwum Andrija Starżynskiego, Jacek Deneka UltraLovers, Maraton LubelskiMir Liegkoj Atlietiki, Foto SGG


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce