"Byłem najlepszy!" Z Janem Hurukiem, maratończykiem stulecia, o nim, historii i o teraźniejszości polskiego maratonu

 

"Byłem najlepszy!" Z Janem Hurukiem, maratończykiem stulecia, o nim, historii i o teraźniejszości polskiego maratonu


Opublikowane w pt., 03/01/2020 - 19:07

Oczywiście, że szczerze!

Słabo... Brakuje naszym najlepszym zawodnikom generalnego sponsora i możliwości całkowitego oddania się treningowi do maratonu. Przygotowaniom do głównej imprezy trzeba podporządkować wszystko. Chłopaki wykonują naprawdę dobrą robotę, ale nie wychodzi im tak jak trzeba, bo za bardzo muszą się rozdrabniać, żeby się utrzymać, móc wyjeżdżać na obozy itp. A oni muszą być stuprocentowymi profesjonalistami!

PZLA od dawien dawna nie zmienia swego nastawienia, do dzisiaj traktuje maraton po macoszemu: zróbcie wyniki, to my was wtedy wspomożemy. Nie! PZLA musi zainwestować w grupę najlepszych zawodników i powołać trenera kadry maratonu, który będzie z nimi pracował. Z tych zawodników coś na pewno się wykluje, jest przecież kilku młodych, bardzo zdolnych jak np. Szymon Kulka. Gdyby PZLA wzięła go pod skrzydła, na pewno byłyby efekty.

Zawodnikom pod opieką związku można stawiać wymóg przygotowania się do imprezy typu igrzyska lub mistrzostwa świata, oni wtedy nie będą musieli szukać pieniędzy w maratonach komercyjnych albo na rozkaz walczyć o medale mistrzostw wojskowych.

Ilu polskich maratończyków wypełni – pańskim zdaniem – minimum na tegoroczne igrzyska olimpijskie i wystartuje w Tokio?

Chcialbym, żeby pojechała pełna trójka, ale... przy minimum 2:11:30 widzę raczej dwóch. Moim „czarnym koniem” jest Szymon Kulka i powinien to zrobić Henryk Szost. Być może na taki wynik stać też Marcina Chabowskiego. Ma identyczną „życiówkę” jak moja (2:10:07 – red.), a chyba trochę zmądrzał, pozbył się tendencji do schodzenia z trasy w chwili słabości. On byłby trzeci.

Panie Janie, czy jest pan zadowolony ze swojej formy, zdrowia i kondycji fizycznej?

Ależ oczywiście! 27 stycznia wejdę w kategorię M-60, ruszam się 5 razy w tygodniu, żeby nie odnieść kontuzji, biegam już nie za dużo, bo 150 km miesięcznie to szału nie ma. Ale czuję się znakomicie! Nie ma chyba 60-latka sprawniejszego i w lepszej kondycji ode mnie! A to mnie trzyma w dobrym samopoczuciu i wzmacnia mentalnie.

To tym optymistycznym akcentem zakończmy rozmowę. Życzymy Panu w rozpoczętym właśnie roku przede wszystkim zdrowia, a także wciąż tak znakomitych wyników jakie osiąga Pan na biegowych trasach.

Dziękuję bardzo!

Rozmawiał Piotr Falkowski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce