"Byłem najlepszy!" Z Janem Hurukiem, maratończykiem stulecia, o nim, historii i o teraźniejszości polskiego maratonu
Opublikowane w pt., 03/01/2020 - 19:07
Jan Huruk został przez Polski Związek Lekkiej Atletyki obwołany Maratończykiem Stulecia. Wyboru – podobnie jak najlepszych zawodników w pozostałych konkurencjach królowej sportu – dokonała 53-osobowa kapituła pod przewodnictwem Andrzeja Majkowskiego, prezesa PZLA w latach 1969-1972.
Czwarty maratończyk mistrzostw świata 1991 i w tym samym sezonie dwukrotny brązowy medalista Pucharu Świata (indywidualnie i w drużynie), a rok później wicemistrz Maratonu Londyńskiego (2:10:07) i siódmy na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, wyprzedził aktualnego rekordzistę Polski Henryka Szosta oraz Antoniego Niemczaka.

Kolejne miejsca zajęli: Yared Shegumo, Ryszard Marczak, Grzegorz Gajdus, Leszek Bebło, Kazimierz Orzeł, Zdzisław Bogusz i Wiesław Perszke.
Wanda Panfil i Jan Huruk wybrani przez PZLA maratończykami stulecia
Czas, który Huruk uzyskał w Londynie, jest do dzisiaj piątym wynikiem w historii polskiego maratonu. Szybciej pobiegli jedynie: Henryk Szost (2:07:39), Grzegorz Gajdus (2:09:23), Antoni Niemczak (2:09:41) i Leszek Bebło (2:09:42).
Rozmowę z laureatem prestiżowego wyróżnienia rozpocząłem od przewrotnego dość pytania...
Czy zgadza się pan z werdyktem kapituły? Czy Jan Huruk był rzeczywiście najlepszym polskim maratończykiem stulecia polskiej lekkoatletyki?
Nie chcę być nieskromny, ale... chyba tak! Patrząc na osiągnięcia nikt nie miał większych ode mnie. Ani w najważniejszych imprezach mistrzowskich, ani w światowych tabelach nikt nie był wyżej ode mnie. To niepodważalne sukcesy, a one właśnie decydowały o kolejności w rankingu stulecia. Jestem bardzo szczęśliwy, choć jako niegdyś maratończyk 90-lecia i nieoficjalnie 95-lecia, liczyłem, że będę przynajmniej w czołowej trójce (śmiech).

Trójka stulecia kapituły PZLA to: Huruk, Szost i Niemczak. A na jaki tercet maratończyków postawiłby Jan Huruk? Wiemy już, że pierwszy byłby Huruk, a pozostałe miejsca na podium?
Henryk Szost – drugi bezdyskusyjnie. Dziewiąte miejsce na igrzyskach olimpijskich w Londynie i rekord Polski, który trzyma do dziś, mówią same za siebie. Duże wątpliwości mam natomiast do trzeciej pozycji Antoniego Niemczaka, ze względu na jego dwukrotną dopingową wpadkę (m. in. po drugim miejscu w Maratonie Nowojorskim w 1986 r. - red). Myślę, że kapituła powinna zdawać sobie z tego sprawę.
To kogo by pan postawił na najniższym stopniu tego stuletniego podium?
Myślę, że Leszka Bebłę (siódme miejsce w rankingu PZLA – red.).

Domyślam się, że z klasyfikacją maratonek stulecia, którą bezapelacyjnie wygrala Wanda Panfil, dyskutować pan nie będzie?
Jasne, że nie! Nikt nie może podważyć jej pozycji. To wybitna biegaczka w historii maratonu nie tylko polskiego, ale i na świecie, choć nie zdobyła medalu olimpijskego (startowała w Seulu 1988 i Barcelonie 1992 – red.). Złoto mistrzostw świata (Tokio 1991 – red.), zwycięstwa w największych maratonach świata w Londynie, Nowym Jorku, Nagoi i Bostonie. Nie wiem, czy jakakolwiek inna zawodniczka wylicytowała takiego szlema! (czytaj dalej)
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- następna ›
- ostatnia »

