Energetyk perfekcjonista, świetny w kuchni i na parkiecie, szybki na trasie. Po prostu - Daniel Żuchowski. "W tym roku debiutuję w Krynicy!"

 

Energetyk perfekcjonista, świetny w kuchni i na parkiecie, szybki na trasie. Po prostu - Daniel Żuchowski. "W tym roku debiutuję w Krynicy!"


Opublikowane w pon., 03/02/2020 - 21:43

Początek roku ma piorunujący: złamane 35 minut w zimowym biegu Nowa Huta w Czterech Smakach na 10 km, a tydzień później – wicemistrzostwo Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego, po pasjonującym ściganiu na finiszu o drugie miejsce z Rafałem Kotem i Karolem Ziajką. Trzech dżentelmenów, kończących bieg minutę za triumfatorem Grzegorzem Ziejewskim, dzieliło... zaledwie 2 i pół sekundy! Warto tę końcówkę obejrzeć na krótkim filmiku:

– Te 34:44 w Nowej Hucie to było na niepełnej dyszce – przyznaje Daniel Źuchowski, 32-letni biegacz pochodzący z Opoczna, a od czasu studiów mieszkający w Krakowie, który bardzo niedawno pojawił się na trasach. W 4-biegowym cyklu trasa była jednak przełajowa i miała trochę przewyższenia: – Czasami na wały trzeba było nawet wdrapywać się na czworaka – opowiada.

– Startuję w tym cyklu regularnie, bo w Nowej Hucie mieszkam od kilku lat, tu zacząłem na poważnie biegać i mam do tego miejsca duży sentyment. Na start styczniowego biegu miałem z domu 200 metrów – mówi z uśmiechem.

Szybko – jak pokazał w Bieszczadach – biega w górach, szybki jest też na ulicy. W październiku ubiegłego roku pokonał maraton w Kędzierzynie-Koźlu w 2:49:32. – Nie planowałem już biegać ulicznego maratonu, ale drażniły mnie trochę 72 sekundy, których zabrakło mi do złamania 3 godzin w Cracovia Maratonie w 2018 roku. A wybrałem Maraton Odrzański w Kędzierzynie-Koźlu, ponieważ były tam rozgrywane I Mistrzostwa Polski Energetyków. Skończyłem Akademię Górniczo-Hutniczą, pracuję w tym zawodzie i chciałem się pościgać z kolegami po fachu. Udało się na tyle dobrze, że... zostałem mistrzem kraju – mówi Daniel.

To właśnie pod koniec studiów na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie po raz pierwszy wystartował w zawodach biegowych. Sportu w jego życiu wiele nie było, trochę tylko grywał w koszykówkę. – W 2012 roku na uczelni zorganizowano pierwszy raz Bieg AGH. Pobiegłem całkowicie „z marszu”, bez żadnego przygotowania. Wyszło nawet całkiem nieźle – mówi skromnie, choć równe 50 minut na dystansie 12 km to dla osoby „zza biurka” wynik znakomity (średnie tempo 4:10/km).

– Idąc za ciosem wystartowałem jeszcze w Półmaratonie Marzanny (1:38:39) i... to było na tyle. Przez kilka kolejnych lat znowu nic nie biegałem, zacząłem pracować, miałem na głowie całkiem inne rzeczy. Ale to nie było tak, że zarzuciłem uprawianie sportu. Ja sportu nie uprawiałem, oto po prostu wziąłem udział w dwóch biegach – śmieje się krakowianin.

Na starcie biegu stanął ponownie dopiero po 3-letniej przerwie. – Znowu trochę „od czapy”, bo dla towarzystwa z kolegą, znowu w Krakowie i znowu w półmaratonie, tyle że tym razem był to Cracovia Półmaraton Królewski. Czas miałem gorszy o ponad 12 minut niż w Marzannie.

A potem był pomysł jeszcze bardziej szalony. – Wiosną 2016 roku zrealizowałem projekt „Maraton w 3 tygodnie”. Tyle właśnie przygotowywałem się do Cracovia Maratonu, który obchodził mały jubileusz 15-lecia. O dziwo, udało się złamać 4 godziny! 3:57:59 to nic wielkiego, ale biorąc pod uwagę liczbę treningów, to i tak chyba całkiem nieźle... – mówi ze śmiechem Daniel Żuchowski i przyznaje, że pomysł nie był mądry i nie poleca nikomu go powtarzać. (czytaj dalej)


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce