"Dla marzeń warto wiele poświęcić". Wielkie wyzwanie biegowego hipisa. Roman Ficek pobiegnie Łukiem Karpat. Ponad 2 tysiące kilometrów!

 

"Dla marzeń warto wiele poświęcić". Wielkie wyzwanie biegowego hipisa. Roman Ficek pobiegnie Łukiem Karpat. Ponad 2 tysiące kilometrów!


Opublikowane w wt., 02/07/2019 - 08:37

– Logistycznie to trudna wyprawa?

– Pojedziemy busem przerobionym na kampera, w którym będziemy mieli spanie, jedzenie, mozliwość umycia się. Będą ze mną siostra i jej chłopak, a jeśli uda się zebrać wystarczającą ilość pieniędzy, także dwaj kamerzyści, bo chcielibyśmy nakręcić z tego fajny dokument filmowy. Warto by było potem pokazać szerzej dowód takiej wyprawy, bo rzadko ktoś się porywa na takie wyzwanie.

– A skąd ty masz tyle wolnego czasu, żeby się go podjąć?

– W tym roku pracowałem za granicą, w wielkiej firmie w Niemczech wysyłającej kwiaty na całą Europę. Pakowałem je po 12-13 godzin dziennie, ale zarobiłem trochę pieniędzy i dzięki temu mam teraz czas na bieganie i przygotowania do wyprawy.

– Na ile szacujesz koszt całej wyprawy?

– W 3 osoby powinniśmy się zamknąć w 10 tysiącach złotych, natomiast z kamerzystami to będzie więcej, bo trzeba będzie dokupić trochę sprzętu, ubezpieczyć go, zapłacić im za pracę. Cały czas prowadzę jeszcze zbiórkę na portalu zrzutka.pl, ale najważniejsze, że mam już kwotę, która na sto procent zapewnia mi możliwość wystartowania. Pobiegnę na pewno.

– Warto?

– Na pewno tak. Warto robić coś, co cię cieszy, spełniać marzenia, bo to napędza, chce się żyć po prostu. Rano staję, myślę o bieganiu, o wyprawie, żyję tym wszystkim. Mam cel w życiu i mam marzenia. To jest piękne.

– A nie chciałeś zaproponować komuś tego wyzwania, żeby zrobic Łuk Karpat wspólnie?

– Myślałem o tym, żeby przelecieć Karppaty we dwóch, ale... kto znajdzie tyle czasu na przygotowania i potem całe wyzwanie? Ja wykombinowałem z tą pracą za granicą, która dała mi teraz wolną rękę i swobodę czasową, ale ludzie mają swoje zobowiązania, zawodowe i rodzinne. Nie jest łatwo znaleźć, kto mógłby się tego podjąć.

– A poza tym jak dokonasz tego sam, to cała sława spadnie na Ciebie, nie trzeba będzie się nią dzielić...

– Hahaha, fajnie jak się dokona takie wyczynu, podoła tak wielkiemiu wyzwaniu. Każdy lubi coś wygrywać, coś zdobywać. To chyba tkwi w każdym człowieku?

– Co będzie dla Ciebie najtrudniejsze podczas pokonywania biegiem Łuku Karpat?

– Chyba to, żeby się nie gubić w terenie. W Rumunii i na Ukrainie nigdy nie byłem, ponoć na Ukrainie nie jest do końca bezpiecznie. Kto wie, czy całego tamtego odcinka nie przelecę samotnie, bez wsparcia, bo moi towarzysze trochę boją się tam wjeżdżać. Ale najważniejsze, żebym nie złapał jakiejś kontuzji. Wtedy będzie dobrze.

Na razie nie odczuwam strachu, jest jeszcze tyle czasu, że o tym nie myślę (śmiech). Adrenalina zacznie rosnąć pewnie tydzień przed wyprawą, tak przynajmniej było przed tatrzańskimi 2-tysięcznikami. Na razie ciągle się cieszę planowaniem, projektoaniem, rysowaniem trasy, załatwianiem spraw organizacyjnych.

– Jak teraz wygląda twój normalny dzień? 

– Wstaję około godziny 6, jem śniadanie, potem kawa, coś poczytam i idę na trening. Biegam od 2 do 4 godzin. Po powrocie drugie śniadanie, potem załatwiam różne rzeczy związane z bieganiem i wyprawą bądź robię coś koło domu albo się relaksuję. Wieczorem też robię trening, na przykład siłowy. Co ćwiczę to zależy od dnia. Spędzam czas z dziewczyną i odpoczywam. Spać chodzę między 22-23.

– Nazwałem cię biegowym wariatem, ale jak cię pierwszy raz zobaczyłem na zdjęciach, a potem poznałem na żywo, skojarzyłeś mi się od razu z hippisem z lat 60. Charakterologicznie, osobowościowo też jesteś takim „dzieckiem-kwiatem” jak z wyglądu?

– Ja zawsze byłem inny. Mając 16-18 lat ubierałem się inaczej niż rówieśnicy, nosiłem charakterystyczne spodnie, fryzurę, słuchałem innej muzyki, miałem swoje zainteresowania. Lubiłem wyróżniać się w tłumie, od reszty ludzi i to mi chyba zostało do dzisiaj. Na bieganie też mi się przełożyło, że szukam czegoś innego, nowych wyzwań.

– To powodzenia, Romku, w tym największym, które teraz przed sobą postawiłeś! Niech Łuk Karpat będzie twój!

Jeśli chcecie pomóc Romkowi w realizacji marzenia - możecie to zrobić TUTAJ. Ważna jest każda złotówka!

Rozmawiał Piotr Falkowski

zdj. archiwum biegacza, Fotografia Bez Miary Magdalena Sedlak, Karolina Krawczyk Fotografia


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce