"Dla marzeń warto wiele poświęcić". Wielkie wyzwanie biegowego hipisa. Roman Ficek pobiegnie Łukiem Karpat. Ponad 2 tysiące kilometrów!

 

"Dla marzeń warto wiele poświęcić". Wielkie wyzwanie biegowego hipisa. Roman Ficek pobiegnie Łukiem Karpat. Ponad 2 tysiące kilometrów!


Opublikowane w wt., 02/07/2019 - 08:37

– Babia Góra skazała Cię na bieganie?

– Może to rzeczywiście przeznaczenie... Bardzo chciałem mieć pasję i wreszcie ją do siebie przyciagnąłem, myślami i podświadomością. Dziś wiem, że chciałbym to robić do końca życia. Kocham bieganie, myślę, że mógłbym mu poświęcić zdrowie i życie.

– Poświęcić zdrowie? A nawet życie?!

– No... może z życiem to przesadziłem... Ale zdrowie, czas i pieniądze na pewno, żeby spełniać marzenia i sprawdzać, czy dam radę podołać wyzwaniom.

– Po zwycięskim debiucie w Salamandrze zacząłeś wygrywac co się dało...

– Bez przesady, było trochę pierwszych miejsc, były jednak też piąte czy szóste. Ale ten rok, mój drugi sezon ultra, to rzeczywiście już same „jedynki” (śmiech). Na długich dystansach, bo na krótszych nie czuję się najmocniej. Im dłużej i bardziej pod górę, im trudniejsze są szlak i teren, tym mam więcej mocy.

Jak mam przed sobą rywali i tracę do nich 5-10 minut, a w perspektywie na trasie dwa ostre szczyty, to jestem pewny, że ich dojdę, mam dość siły, żeby ich dogonić. To moja mocna strona. Ale jak na wylatuję na płaski teren, to dla odmiany wiem, że będzie ciężko (śmiech).

– Coś musisz w sobie mieć, skoro z uznaniem mówi o Tobie taka osobowość długich biegów jak Rafał Bielawa.

– To zaszczyt, że taki mistrz biegów długodystansowych w ogóle o mnie wspomina. To bardzo motywuje i wzmacnia. Rafał jest super gościem, bije niesamowite rekordy jak na Głównym Szlaku Beskidzkim czy Sudeckim.

Bardzo fajnie biegło się z nim na Śnieżkę podczas huraganowego ZUK. Byłby super partnerem na długie wycieczki, jakiś wspólny czelendż w górach. Może się uda pobić razem jakiś rekord?

– A to właśnie rekordy Rafała Bielawy zainspirowały Cię do stawiania sobie podobnych wyzwań​?

– Główny Szlak Beskidzki próbowałem zrobić piechotą, w formie trekkingu. Pokonało mnie jednak po 400 km jak zszedłem z Babiej Góry. Przekonałem się, że ciężki 30-kilogramowy plecak i wolne dreptanie to nie dla mnie. Wolałem mniejszy plecaczek i na szybko.

Chciałem robić coś niezwykłego. Coś odkrywać, robić coś nowego, czego jeszcze nikt nie dokonał. Trzy lata temu zrobiłem zimą Koronę Gór Polskich – 28 najwyższych szczytów polskich pasm górskich, od Łysicy w Górach Świętokrzyskich po Rysy w Tatrach. Zajęło mi to 83 godziny, prawie 3 i pół doby. To był mój pierwszy rekord.

A w ubiegłym roku zdobyłem 55 oszlakowanych tatrzańskich 2-tysięczników. Przebiegłem wtedy 340 km i 22 tysiące metrów w pionie, prawie 6 dni bez wsparcia.

Do zmierzenia się z Łukiem Karpat zainspirowal mnie Łukasz Supergan, który przeszedł go dwukrotnie tam i z powrotem. Zakręciło mi w głowie: niesamowite, jak można tyle przejść, bez żadnej pomocy, tyle czasu samemu w górach, wielkie wow! Najpierw chciałem go przejść zimą, ale gdy wpadłem na ten pomysł, to akurat dwie osoby tak zrobiło. Więc pomyślałem, że skoro biegam – podejmę wyzwaniem pokonanie Łuku Karpat biegiem.

– Co to jest ten Łuk Karpat?

Łuk Karpat to drugi największy, po Alpach, łańcuch górski w Europie ciągnący się w 7 pasmach od Rumunii przez Ukrainę, Polskę i Słowację. Zaczyna się od Miejscowości Orsova i Żelaznej Bramy, przełomu Dunaju na granicy rumuńsko-serbskiej, a kończy w dolinie Dunaju kolo stolicy Słowacji, Bratysławy.

Szczytów po drodze jest niezliczona liczba, kilometrów wychodzi 2000-2500 km, w zależności od tego, którą drogę obierzesz, bo nie dasz rady zaliczyć wszystkich szczytó, musiałbyś iść slalomem, zygzakiem. Ja bym chciał biec po najwyższych partiach, zaliczyć główne szczyty, więc przewyższenia wychodzi około 100 tysięcy metrów w górę. Najwyższym szczytem po drodze jest główna góra Tatr, słowacki Gerlach liczący 2655 m n.p.m.

Planuję pokonywać dziennie 80-100 km, chcę jak najwięcej zrobić biegiem i jak najszybciej. Wiadomo, że w górach takich jak Tatry biegnie się wolniej, ale na połoninach, w Bieszczadach polskich czy ukraińskich, na pewno będzie można przycisnąć więcej. Cały Łuk chciałbym pokonać w czasie od 3 do 4 tygodni. Startuję z Orsovy 24 lipca. (czytaj dalej) 


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce