Jacek Szyzdek o ratowaniu biegaczy. „To nieuniknione”

 

Jacek Szyzdek o ratowaniu biegaczy. „To nieuniknione”


Opublikowane w pt., 25/09/2015 - 11:48

Czy jest coś, czego pan obawia się Pan najbardziej przed biegiem?

Nagłego zatrzymania krążenia. Tego, że serce przestanie bić. Biegacz nie może umrzeć na ulicy. To jest XXI wiek. Mamy ambulans, który jest przy punkcie medycznym po to, by przewieść pacjenta do szpitala na odział hemodynamiki. Nauka wskazała, że najczęstszą przyczyną śmierci jest zatkanie tętnicy wieńcowej. Trzeba więc zrobić angiografie, zobaczyć gdzie jest blokada i usunąć. Pacjent będzie żył. Musimy patrzeć do przodu...

Jak można pomóc gdy zobaczymy, że inny uczestnik biegu ma problemy ze zdrowiem?

Podczas Biegnij Warszawo wprowadzamy - na każdym numerze startowym - numer alarmowy: 887- 102-112. Dzwoniąc tu biegacze dotrą z informacją o poszkodowanym do centrum, które będzie zlokalizowane przy linii mety. Mamy połączenie ze wszystkimi jednostkami na trasie i wydamy odpowiednie dyspozycje. W tym roku każdy patrol i ambulans posiadał będzie znacznik GPS, który jeszcze bardziej pomoże nam w odpowiedniej alokacji zasobów. Czyli ratowników.

Obserwujmy otoczenie...

Tak, zdecydowanie. W tym miejscu muszę przyznać, że biegacze są jak jedna wielka rodzina i panuje wśród nich wielka solidarność. Tylko pierwsza grupa idzie na wynik i rekordy. Jeśli ktoś ma problemy to po prostu zapytajmy co się dzieje. Jeśli kto już stracił przytomność, zadzwońmy pod numer alarmowy i zostańmy przy tej osobie. Dyspozytor zapyta czy poszkodowany oddycha, czy jest przytomny, na którym kilometrze się znajdujecie, jaki charakterystyczny obiekt macie w okolicy... Od razu wysyłamy też do Was pomoc. Do czasu przybycia prosimy o pozostanie przy poszkodowanym. Musze przyznać, że ludzie Nas słuchają, zostają przy poszkodowanym. Otaczają troską nawet nieznajomych kolegów z trasy....

Czego życzył by pan uczestnikom zbliżających się imprez?

Rozsądku. Żeby trenowali do biegów. Niech traktują bieganie jako przyjemność, a nie katorgę. Nie trzeba za wsze cenę bić rekordów. Tego życzy załoga Fundacji Prometeusz.

Oby w niedzielę i kolejnych dniach było dla Was jak najmniej pracy....

To nieuniknione. Wiemy, że wypadków i różnych zdarzeń w polskich biegach jest coraz więcej. Tu jednak pracuje elita jeśli chodzi o ratownictwo. Życzę więc moim kolegom, by każdy pacjent szybko znalazł się w naszych rękach. Bo wiemy, jak mu pomóc...

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce