"Przyspieszam na krótkich dystansach, żeby dobrze pobiec maraton". Szeregowy Anna Gosk marzy o debiucie na królewskim dystansie
Opublikowane w czw., 23/05/2019 - 16:49
– A celem Anny Gosk w maratonie będzie..?
– No, oczywiście, nie chodzi mi o połamanie 3 godzin (śmiech), tylko o jakiś konkretniejszy wynik. Ciężko mi jednak teraz powiedzieć jaki, bo nie wiem na ile mnie stać. Musi się wszystko dobrze zgrać: i trening, i samopoczucie, i pogoda w jednym. Wszystko w tym samym czasie.

– Aniu, wspomniałaś już 2 razy o tym, że mocniejszy trening utrudnia Ci praca zawodowa. Opowiedz nam zatem, co robisz na co dzień oprócz biegania.
– Pracuję w wojsku. Nie jestem jednak w zespole sportowym, jak niektórzy nasi czołowi biegacze, tylko na normalnym etacie, muszę być codziennie na 8 godzin w pracy. W tej sytuacji trening staram się robić po pracy.
– Jesteś w wojsku instruktorem wychowania fizycznego, jak na przykład Adam Nowicki?
– Nie. W 18 Pułku Rozpoznawczym przy ulicy Kawaleryjskiej w Białymstoku pracuję jako zwiadowca–ratownik.
– Brzmi intrygująco! Na czym ta praca polega?
– Wolałabym zbyt wiele o tym nie mówić, bo to jednak wojsko (śmiech). Szkolenia, wyjazdy poligonowe… To nie jest temat do opowiadania na prawo i lewo.
– No dobrze, to nie zdradzając tajemnic wojskowych, powiedz choć ogólnie, czym w naszej armii zajmuje się zwiadowca–ratownik.
– Przede wszystkim dbaniem o bezpieczeństwo żołnierzy na ćwiczeniach, wyjazdach na poligony. I na tym poprzestańmy (śmiech). Mogę tylko powiedzieć, że praca jest fajna, bardzo mi się podoba to zajęcie.

– A chciałabyś awansować do zespołu sportowego? To by na pewno ułatwiło Ci solidne trenowanie biegów.
– Ciężki temat… Na razie jest jak jest i muszę sobie radzić w warunkach, które mam. Pewnie, że bym chciała być w zespole sportowym, bo miałoby to dobry wpływ na mój trening i mogłabym znacznie poprawić wyniki. Ale jest jak jest, trzeba się skupić na realiach i sobie radzić. Nie mam w pracy żadnych ulg z racji uprawiania sportu. Muszę wykonywać codzienne obowiązki, a trening jest moją prywatną sprawą. Na zawody, które zwykle wypadają w weekendy, mogę, na szczęście, wypracować sobie nadgodziny. Albo po prostu biorę urlop. Taryfy ulgowej nie ma żadnej.
– To na koniec wróćmy jeszcze do maratonu. Co Cię najbardziej pociąga w królewskim dystansie?
– Maraton tkwi w mojej głowie od dawna, zawsze mnie kusiło, żeby spróbować w nim swoich sił. Wydaje mi się, że dystanse wytrzymałościowe są dla mnie stworzone, mam do nich predyspozycje. Muszę tylko przekuć na maraton konkretną robotę, wybiegać kilometry w odpowiednim tempie. No i dbać o zdrowie, żeby nie pojawiły się jakieś kontuzje czy urazy. Kusi mnie ten maraton, oj kusi. I to od wielu lat (śmiech).
Rozmawiał Piotr Falkowski
zdj. Joanna Organek - fotografia, Anna Gosk- Go Faster, Be Strong, Have Fun

