Iga Baumgart-Witan: "Pewna siebie kobieta, silna i zdecydowana". Marzenia: medal w Tokio i 50 sekund
Opublikowane w pon., 16/12/2019 - 20:07
W ogłoszonym niedawno, podczas gali 100-lecia Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, rankingu „Złote Kolce” zajęłaś piąte miejsce. Miałem wrażenie, że idziesz na scenę lekko wkurzona tą lokatą.
Wkurzona? Nie. Raczej zdziwiona. Myślałam, że będę nieco wyżej, że mam trochę więcej punktów. Ale i tak się cieszę, bo miejsce w piątce się liczy, przecież ranking jest bardzo szeroki, obejmuje lekkoatletów wszystkich specjalności.
„Złote Kolce” mówią, że jesteś trzecią biegaczką w Polsce. Przed Tobą uplasowała się koleżanka ze sztafety Justyna Święty-Ersetic, a najlepszą biegaczką w naszym kraju jest – według rankingu - Ewa Swoboda.
Tak mówi ranking, ale ja uważam, że Ewa nie jest najlepszą polską biegaczką. Przed nią powinna być chociażby Justyna (uśmiech).

Czy w waszej sztafecie coś się zmieni w roku olimpijskim?
Mam nadzieję, że zostaniemy w tym samym składzie i będziemy tak samo szybko biegały. A jedyne, co się zmieni, to że będziemy cięższe o medal olimpijski!
Jak chciałabyś biegać w przyszłym roku?
Szybko! (śmiech)
A opisując to matematycznie, z użyciem liczb, cyferek?
Marzy mi się wreszcie 50 sekund, to oczywiste. Liczyłam na to już w tym sezonie. Chcę biegać najszybciej w Polsce i najszybciej w Europie, być wysoko na świecie i przy okazji zdobywać medale imprez mistrzowskich.
Do tego roku, w indywidualnym biegu na 400 metrów niepodważalna była supremacja Justyny Święty-Ersetic. W ostatnim sezonie to się zmieniło. Teraz jest już twarda, zacięta walka między wami dwiema o miano najlepszej długiej sprinterki w Polsce.
Rywalizujemy bardzo mocno. Ten sezon był pół na pół: raz ja, raz Justyna. Ostatecznie na MŚ lepsza o jedną pozycję w finale była Justyna, ale jestem już bardzo blisko, a nie raz byłam nawet przed nią. Teraz wszystko zależy od dyspozycji dnia, tego jak się czujemy, ile razy biegniemy, jak chociażby na mistrzostwach świata. Justyna jest bardzo silna fizycznie i w pojedynczym biegu w Katarze może ja bym była lepsza, ale w bieganiu turniejowym, w trzecim czy czwartym starcie, ona była w stanie pobiec szybciej i ze mną wygrała.

Kto jest w tej chwili lepszą biegaczką na 400 metrów: Justyna Święty-Ersetic czy Iga Baumgart-Witan?
Ten rok pokazał, że Justyna. Tak mówią wyniki. Lekkoatletyka jest wymierna. Ona pobiegła 50 sekund, a ja nie. W finale MŚ była siódma, a ja ósma. Mam nadzieję, że w roku 2020 to się zmieni i to ja będę przed Justyną! (śmiech) I to nie chodzi o to, żeby pokazać Justynie, kto tu rządzi. Gdyby ona została mistrzynią świata, a ja zdobyła srebrny medal, cieszyłabym się tak samo. My między sobą nie walczymy o to, żeby być jedna lepsza od drugiej, tylko dążymy do tego, żeby być najlepszymi w Europie.
Podczas niedawnej premiery kalendarza z polskimi lekkoatletami w bieli, czerwieni i złocie, którego jesteś jedną z czworga modelek, autorka zdjęć Aleksandra Szmigiel nazwała Cię „Anją Rubik polskiej królowej sportu”. To dlatego, że masz takie super nogi, czy też dlatego, że ruszasz się znakomicie jak top modelka?
Wiem, że Ola uwielbia moje długie nogi, ma na ich punkcie bzika i kocha je fotografować. Ja zresztą też je bardzo lubię, żeby jeszcze tylko szybciej biegały! (śmiech).

A ruszasz się z taką samą gracją jak modelki? Nie myślę teraz o lekkoatletycznej bieżni...
Nie, nie. Raczej nie. Jak chodzę to się garbię, ktoś powiedział, że chodzę w sposób bardzo pewny siebie, długim, mocnym krokiem, tak, jakbym chciała dać komuś w gębę (śmiech). Zwłaszcza przed zawodami wyglądam ponoć tak, jakbym chciała zrobić wszystkim krzywdę. Moje ruchy są zatem zdecydowanie bardziej sportowe, nie ma w nich zbyt wiele gracji i kobiecości.

A jak się czujesz w sukni balowej? Na gali 100-lecia PZLA radziłaś sobie świetnie w stroju wieczorowym.
Bardzo dobrze się czuję tak ubrana. Ale też nie chodzę w sukni jak kokietka, tylko jak pewna siebie kobieta, silna i zdecydowana. Taka po prostu jestem! (uśmiech)

Przed nami święta, sylwester i Nowy Rok. Czego Ci życzyć - nawet nie pytam, bo to jasne. Zapytam zatem, w jakiej sukni pójdziesz na sylwestrowy bal?
W żadnej! Nigdy nie bawię się w Sylwestra na balu. Nie chodzę na balety, ostatnią noc w roku spędzam zazwyczaj z rodziną w domu. Tak samo zresztą Boże Narodzenia - święta będą rodzinne (uśmiech).
Rozmawiał Piotr Falkowski
zdj. autor, arch. zawodniczki, Marek Biczyk PZLA

